
Powoli się rozkręcamy.
Dosadzamy trzy nowe rządki – Solaris i Souvignier Gris. Instalacja była przygotowana już w zeszłym roku, więc teraz sadzenie idzie całkiem sprawnie.
Zaczęliśmy też przycinanie. Staramy się trzymać podejścia Marco Simonita – z myśleniem o strukturze i przyszłości krzewu. Po zeszłorocznych przymrozkach nie wszystko da się zrobić idealnie – sporo krzewów „przycięło się” samo i nie zostawiło dużego wyboru.
Z pogodą wciąż niepewność – bywa ciepło, bywa chłodno. Codziennie sprawdzamy prognozy. Mamy nadzieję, że nie trzeba będzie używać instalacji antyprzymrozkowej, ale jeśli będzie trzeba – jesteśmy przygotowani.
Zrobiliśmy też pierwsze opryski – myjące i na przędziorka. W zeszłym roku mączniaki mocno nas zaskoczyły, więc w tym nie chcemy zostawiać im przestrzeni.
W międzyczasie – mała zmiana w podejściu do gleby. W zeszłym roku obsialiśmy międzyrzędzia koniczyną, więc teraz po raz pierwszy nie glebogryzujemy całej działki. Skupiamy się tylko na rzędach. No i w końcu odpalamy nasz ekopielnik – przeleżał dwa sezony, ale wygląda na to, że wreszcie się przyda.
W winiarni też parę usprawnień: nowy odpływ w zlewie, poprawiona wentylacja, trochę przestawiony sprzęt. Niby drobiazgi, ale robią różnicę. Tym bardziej, że zeszłoroczne wina wyszły naprawdę w porządku – biele półwytrawne są soczyste, róże lekkie, czerwone intensywne. No i co ważne – obyło się bez większych wpadek. Małe partie uczą najlepiej.
Trzymamy kciuki za spokojną wiosnę. Jak ktoś z Was będzie w okolicy w czasie zbiorów – wpadajcie.