
Poranny przymrozek i zdalna walka o pąki (8/9 maja 2025)
Michał Stefaniak, 2025-05-09
Kolejna noc z ryzykiem przymrozku – tym razem z 8 na 9 maja – zmusiła nas do ponownej aktywacji systemu zraszaczy. Cała akcja była przeprowadzana zdalnie – bez obecności na miejscu – na podstawie danych ze stacji pogodowej i logów systemu nawadniania.
Zraszacze uruchomiliśmy ręcznie o 21:47, gdy temperatura przy gruncie zaczęła gwałtownie spadać. Najniższe wartości odnotowano między północą a 3:00 – temperatura powietrza spadła do -1,7°C, a przy gruncie tylko do 0,6°C.
Co ciekawe, mimo że temperatura powietrza (mierzona 2 metry nad ziemią, przed winnicą) spadła tej nocy do -1,7°C, czujnik przy gruncie nie zanotował temperatury poniżej zera. To może wydawać się nielogiczne, bo zwykle przy gruncie jest zimniej.
Wyjaśnienie tkwi w działaniu samego systemu: zraszacze uruchomione przed spadkiem temperatury rozpyliły wodę nad rzędami winorośli, a ciepło uwalniane podczas zamarzania (tzw. ciepło krzepnięcia) oraz warstwa wody chroniąca rośliny mogły lokalnie podnieść temperaturę wokół czujnika. Dodatkowo, sam czujnik znajduje się na początku rzędu — bliżej źródła zraszania i jest odsłonięty od góry.
W praktyce, warunki bezpośrednio przy ziemi mogły być znacznie bardziej surowe, niż wskazują dane pomiarowe — ale to właśnie wtedy system zadziałał najlepiej.
System podlewania działał w pętli do około 8:10 rano. Przez ten czas:
- Każda z 6 stref została aktywowana około 80–90 razy
- Szacunkowe zużycie wody wyniosło ponad 26 000 litrów
- Wszystko sterowane zdalnie – przez API, alerty SMS i dane z Ecowitta
Dziś wieczorem dopiero pojawimy się na miejscu, by ocenić ewentualne straty. Ale wszystko wskazuje na to, że dzięki szybkiemu uruchomieniu zraszaczy udało się zminimalizować ryzyko uszkodzeń – pąki powinny być bezpieczne.